
Do Gogolewa (woj. Wielkopolskie) trafiłem właściwie przypadkiem. Palcem po mapie szukając ciekawego materiału na bloga. Miejsce odosobnione, nad brzegiem Warty bez przeprawy, bez mostu. Słowem odludzie. Dawniej jednak tak nie było. Miejscowość prosperowała dzięki przeprawie przez rzekę, którą kontrolowała. Ale po kolei. Pierwsza informacja o Gogolowie, (który swą nazwę zawdzięcza kaczce o nazwie gągoł, znalazła ona tu dobre warunki do gniazdowania) pochodzi z roku 1149. Wtedy właśnie Sędziwój podarował Gogolewo wrocławskiemu klasztorowi św. Wincentego. Następnie we władania przejął wieś dawny ród Doliwów. Paszek z Gogolewa wybudował tu pierwszy kościół , a konsekracja jego została dokonana 23 października 1390 roku nosił wtedy wezwanie św. Jana Ewangelisty i Stanisława.

W szczerym polu stoi kościół. Z daleka wydaje się mały, ale wnętrze robi wrażenie. Jest wysoko szczególnie widać to w zakrystii i wchodząc stromymi stopniami na chór. Niestety nie jest to świątynia z czternastego wieku. Ta spłonęła w 1777 roku od uderzenia pioruna. W roku 1779 zbudowano nowy, barokowy kościół i to właśnie on przetrwał do naszych czasów i góruje nad nizinnym terenem. Tuż obok znajduje się dwór, pięknie odnowiony, dookoła kręcą się ludzie, szwęda się ciekawski kot, kelnerka podaje obiad na świeżym powietrzu. Właśnie dzięki tej pani dowiedziałem się, że można zwiedzić kościołek, a nawet dwór mimo, że właśnie są w nim goście.

Po godzinie przyjechał pan Paweł Walkowiak otworzył drewniane, ciężkie drzwi i zaprosił do wnętrza. Modrzewiowe ściany zostały własnoręcznie wyczyszczone z białej farby którą ktoś pomalował wnętrze w czasach drugiej wojny światowej. Całość wsparta na dębowych słupach robi wielkie wrażenie. Jest to kościół o konstrukcji szachulcowej, oszalowany na zewnątrz deskami i kryty gontem. Pod wieżą znajduje się krypta grobowa za ołtarzem głównym zakrystia. Pan Paweł zwraca uwagę na belkę tęczową na której widnieje łaciński napis, który informuje, że stary kościół spłonął od pioruna w 1777, a nowy szlachetnie utworzono w 1779.


Wystrój wnętrza jest barokowy z elementami rokoka. Na uwagę zasługuje figura św. Jana Nepomucena z XVIII wieku dawniej św. Jan chronił mieszkańców przed powodzią jako figura przydrożna. Ołtarze boczne to po prawej wskrzeszenie Piotrowina Panny oraz św. Jana Nepomucena, po lewej zwiastowanie Najświętszej Maryi oraz św. Józefa. Poza tym ciekawym zabytkiem jest wspaniale odnowiona chrzcielnica z XVIII wieku i originale organy z miechem. Ale chyba najcenniejszym skarbem tego kościoła jest legenda. Żyje ona cały czas i przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. Mówi o krzyżu, który przypłynął Warta pod prąd i zatrzymał się w okolicy wzgórza, na którym dziś stoi kościół. Parafianie odwieźli znaleziony krzyż do Śremu. O pewnym czasie krucyfiks znów przypłynął w to samo miejsce. Jak głosi przekaz historia powtórzyła się trzy razy. Na pamiątkę tego cudu kościół miejscowy nosi wezwanie Podwyższenia Krzyża Świętego.


Wiele burzliwych dziejów przetrwała jeszcze ta wieś i świątynia parafialna. To w czasach Hakaty tutaj jedynie odprawiono nabożeństwa po polsku przez polskich księży. Groziły za to ogromne kary, ale opatrzność uchroniła ten zabytek przed zaborcą, przed faszystami i przed komunizmem byśmy nadal mogli go podziwiać i uczyć się tu historii naszego regionu i kraju. Tutaj ta mała społeczność otacza swój kościół opieką, ludzie poświęcają mu wolny czas, swoje siły i środki. Dzięki ich zaangażowaniu istnieje świątynia i trwa w pamięci legenda, a może po prostu cud?

I actually came to Gogolewo by accident. Finger on the map looking for interesting material for the blog. A secluded place, on the banks of the Warta without a crossing, without a bridge. In a word, outback. Previously, however, this was not the case. The village prospered thanks to crossing the river it controlled. First things first. The first information about Gogolów (which owes its name to a duck called Gągoł, which found good nesting conditions here) comes from 1149. It was then that Sędziwój donated Gogolewo to the Wrocław monastery of St. Vincent. Then, the village was taken over by the former Doliwa family. Paszek from Gogolewo built the first church here, and its consecration was made on October 23, 1390. At that time, it was called St. John the Evangelist and Stanislaus.

There is a church in an open field. From a distance it seems small, but the interior is impressive. It is high, especially in the sacristy and when climbing the steep steps to the choir. Unfortunately, this is not a temple from the fourteenth century. This one burned down in 1777 from a lightning strike. In 1779, a new baroque church was built and it is the church that has survived to our times and dominates the lowland area. Right next to it is a manor house, beautifully renovated, people are hanging around, a curious cat is wandering around, a waitress is serving dinner in the open air. It was thanks to this lady that I found out that you can visit the church and even the manor house even though there are guests in it. After an hour, Mr. Paweł Walkowiak arrived, opened the heavy wooden door and invited us inside.

The larch walls were personally cleaned of the white paint that someone used to paint the interior during the Second World War. The whole supported on oak pillars makes a great impression. It is a half-timbered church, boarded on the outside and covered with shingles. Under the tower there is a burial crypt behind the main altar and the sacristy. Mr. Paweł draws attention to the rood beam on which there is a Latin inscription, which informs that the old church was burnt down by lightning in 1777, and the new one was built nobly in 1779. The interior is Baroque with Rococo elements. Noteworthy is the figure of St. John of Nepomuk from the 18th century, formerly St. Jan protected the inhabitants from the flood as a roadside figure. The side altars are the resurrection of Piotrowina Panny and St. John of Nepomuk, on the left the annunciation of the Blessed Virgin Mary and St. Joseph.

In addition to this interesting monument, there is a wonderfully renovated baptismal font from the 18th century. But perhaps the most valuable treasure of this church is the legend. It lives all the time and is passed down from generation to generation. He talks about a cross that sailed upstream on the Warta River and stopped near the hill where the church stands today. The parishioners took the found cross to Śrem. After some time, the crucifix sailed again to the same place. As the story goes, history repeated itself three times. In memory of this miracle, the local church bears the invocation of the Exaltation of the Holy Cross. This village and the parish church have survived many turbulent times. It was in Hakata’s times that only services were held here in Polish by Polish priests.

There were huge penalties for this, but providence protected this monument from the invader, from fascists and communism so that we could still admire it and learn the history of our region and country here. Here, this small community takes care of its church, people devote their free time, strength and resources to it. Thanks to their involvement, the temple exists and the legend, or maybe just a miracle, lasts in memory?
