Jaskinia Niedźwiedzia to cały kompleks leśny, jest to rezerwat przyrodniczo geologiczny, który stanowi swego rodzaju otulinę dla samej jaskini. W wyrobisku marmury w górze Stromej podczas prac wydobywczych w roku 1966 natrafiano na rozpadlinę skalną, która okazała się wejściem do jaskini.

Wstrzymano prace w kamieniołomie, a trzeba wiedzieć, że marmur z Kletna był tak cenny, że ciężarówki czekały w kolejce po kilka dni na załadunek tego surowca. Mówi się też, że jest on najbardziej zbliżony gatunkowo do marmuru karraryjskiego. Natychmiast rozpoczęto prace badawcze. Wiele zespołów naukowców i grotołazów eksplorowało komnaty jaskiń. W końcu powstał projekt udostępnienia tego cudu natury do zwiedzania. Dnia 11 czerwca 1983 roku otwarto podwoje jaskini dla turystów. Dziś korytarze mają łączną długość 5 kilometrów i rozgałęziają się na trzech poziomach. Dla turystów została przygotowana bardzo ciekawa trasa o długości 700m. Czas zwiedzania to około 45 minut. Są to niezapomniane chwile spędzone pod ziemią, a właściwie w zboczu góry. Jesteśmy w tym czasie gości prawdziwego pałacu tworzonego przez naturę na przestrzeni mionów lat.

W kwestii technicznej należy dodać, że warto zarezerwować termin zwiedzania przez Internet, bo może się zdarzyć, że nie uda nam się wejść z racji ograniczonej liczy zwiedzających. Zwiedzać ją można oprócz poniedziałków od9.00 – 16.40. Ale naprawdę warto wybrać się w to miejsce. Najlepiej zimą jest wtedy mniej turystów.

Kap, kap, kap, chlup w ciemność spadają krople krystalicznie czystej wody. Spływają po ścianach, kapią z sufitu. Nieskazitelne, przefiltrowane długą wędrówką z powierzchni ziemi. Przemierzają zakamarki, torują sobie tunele, przepływy, rynny. Tworzą sieć. Oplatają korzenie, wygładzają kamienie, przesuwają z mozołem kości dawno padłych zwierząt. Wędrują przez epoki, płyną przez wieki, lata, dni, rozpływają się w minutach, giną z pluskiem sekund na dnie jaskini. Zamknięty cichy świat. Bez zapachu, w mroku.

Dzieje szaleją na powierzchni. Zmienia się klimat. Giną pewne gatunki zwierząt, na ich miejsce wchodzą nowe. Walczą o byt, a tu kap, kap w ciemności buduje się bajkowy świat korytarzy, przesmyków kominów i ogromnych, sal balowych bez tancerzy, bez widzów, bez światła tylko kap, kap, kap. Trwa tytaniczna praca małych kropelek niosących drobiny budulca. Ludzkość stawia posągi, usypuje kurhany, wznosi świątynie, a potem niszczy i pali swój dorobek, zabija pobratymców w ciemnych korytarzach jaskini echem odbija się dźwięk bomb i cichnie rozproszony po salach. Chłodno, wilgotno, szkliście.
Przewodnik zapalił światło. Umilkły głosy turystów. A, woda nic tylko kap, kap, kap.

Natural Palace – Bear’s Cave.
The Bear Cave is a whole forest complex, it is a natural geological reserve, which is a kind of buffer zone for the cave itself. In the marble excavation in the Stroma Mountain, during mining works in 1966, a rock chasm was found, which turned out to be the entrance to the cave. The work in the quarry was suspended, and it is necessary to know that the marble from Kletno was so valuable that trucks waited in a line for several days to load this raw material. It is also said to be the closest in species to Carrara marble. Research work began immediately. Many teams of scientists and cavers explored the cave chambers. Finally, a project was created to make this wonder of nature available to visitors. On June 11, 1983, the gates of the cave were opened for tourists. Today, the corridors are 5 kilometers long and branch out into three levels. A very interesting 700m long route has been prepared for tourists. The duration of the visit is approximately 45 minutes. These are unforgettable moments spent underground, in fact, in the mountainside. At this time, we are guests of a real palace created by nature over millions of years.

In terms of technical issues, it should be added that it is worth booking the visit via the Internet, because it may happen that we will not be able to enter due to the limited number of visitors. It can be visited, except Mondays, from 9.00 a.m. to 4.40 p.m. But it’s really worth going to this place. It is best in winter then there are fewer tourists.

Drip, drip, drip, splash. Drops of crystal clear water fall into the dark. They run down the walls, drip down from the ceiling. Pristine, filtered by a long hike from the face of the earth. They traverse nooks and crannies, make tunnels, flows and gutters. They form a network. They braid the roots, smooth the stones, and painstakingly move the bones of long dead animals. They wander through the ages, flow through the ages, years, days, dissolve in minutes, disappear with the splash of seconds at the bottom of the cave. Closed silent world. No smell, in the dark. The story goes wild on the surface. The climate is changing.

Certain species of animals are dying and new ones are being replaced. They are fighting for existence, and here drip, drip in the darkness builds a fairy-tale world of corridors, chimney passages and huge ballrooms without dancers, no spectators, no light, only drip, drip, drip. The titanic work of small droplets carrying particles of building material continues. Humanity erects statues, erects burial mounds, erects temples, and then destroys and burns its property, kills its kin in the dark corridors of the cave echoes the sound of bombs and fades away scattered throughout the halls. Cool, damp, glassy.
The guide turned on the light. The voices of tourists fell silent. Oh, nothing but water, drip, drip, drip.
